Staram się jak na razie przełknąć wygląd i skupię się na tym jak moim zdaniem LeBron 12 będą się sprawować na parkiecie. Jeśli odrzucić wrażenia estetyczne to, zapowiada nam się prawdziwa performance'owa bestia. Zaczynając od spodu - Nike zastosowało swój nowy patent, który ma mieć premierę w butach do biegania za kilka miesięcy - nie ma to jeszcze oficjalnej nazwy, ale poprzez sam wygląd można przeanalizować czymże to jest. Mianowicie jest to midsole naszpikowany z przodu sześcioma małymi poduszkami Zoom oraz jedną wielką z tyłu. Ma to za zadanie zwiększyć giętkość bez utraty ochrony przed wstrząsami. Wygląda to całkiem nieźle, ale nie jestem pewien czy jest to dobry pomysł - po eksperymentach z niskoprofilowymi LeBron XI (których LeBron nie lubił i wolał grać w Soldier VII) Nike powinno wrócić do systemu Air Max - taką amortyzację lubi LBJ.
Przechodząc do cholewki - wciąż trzymam się performance'u, nie wyglądu - sprawia wrażenie bardzo solidnej. Wydaje mi się że jest to połączenie dwóch światów - miękki mesh, bez języka oraz z dynamicznym FlyWire zapewni bardzo dobre dopasowanie do stopy. Natomiast te szare panele (skórzane lub z Hyperfoam) mają zapewnić bezpieczeństwo i stabilność. Podoba mi się to rozwiązanie - buty będą na pewno wygodniejsze niż restrykcyjne jedenastki.
A teraz wygląd...
Poniżej możecie na własne oczy przekonać się jakiego potworka szykuje nam Nike...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz